Płyta archaiczna

Każdy krajobraz jest wytworem różnych czynników geograficznych, które kształtują się przede wszystkim w zależności od rzeźby danego terenu. Formy terenu zawdzięczają swój wygląd czynnikom modelującym, zależnym od klimatu. W klimacie zimnym najważniejszym czynnikiem modelującym ląd będzie lód lodowców, w klimacie umiarkowanym – wody bieżące, w suchym zaś – wiatry, choć poza tym czynniki atmosferyczne w inny jeszcze sposób wpływają na wytwarzanie rzeźby ziemskiej. Ponieważ te czynniki modelujące działają w materiale skalnym, który odznacza się różną względem nich odpornością, a poza tym materiały skalne mają częstokroć jakąś swoistą budowę, nadaną im przez siły wewnętrzne (górotwórcze i inne), przez to każda forma terenu jest wytworem czynników niwelujących, pracujących na obszarach, ukształtowanych już jakoś przez siły wewnętrzne. Przy tym dodać tu należy, że ponieważ obszar Polski w dziejach geologicznych przedstawiał się nie tylko inaczej pod względem rozmieszczenia poziomego i ukształtowania pionowego lądu, ale jeszcze działały na tym obszarze różne klimaty, więc też w zależności od nich, w różnych czasach, dominowały różne czynniki modelujące. Dlatego też, aby należycie zrozumieć ukształtowanie powierzchni, musimy rozejrzeć się w budowie geologicznej Polski i odtworzyć sobie pokrótce dzieje jej powstania. Dzieje te, o ile zdołano je odtworzyć, są długie i zawiłe. Niezliczone zdarzenia rozmaitych okresów pozostawiły po sobie mniej lub więcej wyraźne ślady w dzisiejszym wyglądzie krajobrazu. Podniesiemy tu te z nich, które mają znaczenie dla dzisiejszego wyglądu kraju.

Najważniejszą bez wątpienia rzeczą jest tu zmiana okresów morskich i lądowych: pierwsze Z nich przez wytwarzanie osadów morskich dają materiał, z którego potem buduje się ląd; w czasie drugich ląd ten podlega mniej lub więcej daleko idącemu zmyciu. Zmianom układu lądów i mórz towarzyszą najczęściej sfałdowania i wygięcia mas skalnych, składających skorupę ziemską; wspomniane zaś czynniki zmywające, degradujące – nadają dopiero tej, przez siły wewnętrzne na surowo wykończonej, budowie różnokształtność właściwego krajobrazu.

Odcyfrowanie stanu, w jakim znajdował się obszar Polski w czasach archaicznych, jest niezmiernie trudne dlatego, że właściwie tylko na kresach, lub obszarach sąsiednich dochowały się pozostałości odpowiednich utworów. Takie resztki pierwotnego podłoża krystalicznego, poprzecinanego żyłami skał wulkanicznych, widoczne są pod powłoką skał młodszych lub świeżych napływów na obszarze Wołynia i Podola. Przetrwały one tam od początku znanych nam dziejów ziemi do dziś dnia, jako ląd, pokrywany przez morza w ciągu krótkich tylko okresów. Jest to część południowo-zachodniego brzegu olbrzymiej płyty granitowej, której brzeg północny tworzą granitowe masy płyty bałtyckiej, wschodni zaś – linia Uralu, w której, jak w misce, osiadły kolejno po sobie warstwy wszystkich formacji morskich od kambryjskiej aż po mioceńską włącznie. Wielka owa płyta granitowa tworzy podłoże całego wschodniego Wołynia, Podola i Ukrainy, zapada urwana uskokami pod Karpaty od południa, na wschodzie dochodzi aż do Dniepru, który się przez nią przebija porohami. Na północ przedłuża się w postaci płaskiego, niewidocznego w rzeźbie terenu walu, który przecina w poprzek Polesie, zdradzając się tam wychodniami granitów. Dalej zaznacza się on jeszcze w głębszej budowie geologicznej okolic Mińska i podąża na północ, gdzie łączy się z płytą krystaliczną bałtycką. Wal ten, zwany scytyjskim, uległ zniszczeniu już przed sylurem, ale w późniejszych okresach geologicznych podlegał jeszcze ruchom górotwórczym.

Bezpośrednio przed erą paleozoiczną obszar Polski przedstawia się jako rozległe, nieckowate zagłębienie, płytkie w stosunku do swej szerokości. W początkach paleozoiku zostaje na razie morzem, które nawet zalewa płytę Podolską, osadzając na zestrychowanych już górach osady sylurskie i dewońskie, podobnie zresztą jak na krawędzi archaicznej tarczy bałtyckiej. Ale na płycie Podolskiej utwory staro-paleozoiczne leżą poziomo, gdyż nie podlegały sfałdowaniu, natomiast w górach Świętokrzyskich w końcu syluru dały się odczuć siły górotwórcze, które wytworzyły tu fałdy, będące składową systemu kaledońskiego. Cały obszar, zawarty pomiędzy Bałtykiem a Podolem, zostaje wydźwignięty i powiększa obszary lądowe, a wynurzanie postępuje z północy na południe aż do środkowego dewonu. Cofające się morze pozostawia płytkie laguny, następnie wiatr przynosi z lądu tumany piasku, które z wolna wypełniają zagłębienia. Jednak z końcem dolnego dewonu na obszarze wyżyny Małopolskiej zaczyna się pogłębianie geosynkliny, ale z czasem grubość osadów w niej rośnie, a w niektórych miejscach rozwijają się w niej rafy koralowe, jak np. w okolicach Chęcin, w dewonie też zaznacza się na naszym obszarze rozdział na dwie prowincje geologiczne: północną, wdzierającą się z północnej i centralnej Rosji, oraz drugą, wkraczającą od zachodu.

Ku środkowi okresu węglowego morze ustępuje z obszaru Polski ku zachodowi i północy; tylko na południowym zachodzie w okolicy, położonej między Krakowem a Sudetami, utrzymało się ono dłużej, podobnie jak i na północno-zachodnich stokach gór Świętokrzyskich. Potężne fałdowanie okresu węglowego, które stworzyło hercyńskie (waryscyjskie) pasma górskie, przebiegające przez środek Europy zachodniej, dało się odczuć i w Polsce. Z utworów, osadzonych w owej geosynklinie paleozoicznej, powstało wówczas pokaźne pasmo gór fałdowych, dzisiejsze góry Świętokrzyskie. Oprócz tego wypiętrzenia powstają jeszcze inne, jak np. antyklina dębnicko-siewierska na wyżynie Śląskiej, a prawdopodobnie i inne pasma, równoległe do nich, a dziś zapadłe pod utworami kredowymi doliny Nidy, niziny Śląskiej i Kujaw. W tym też czasie kształtują się ostatecznie Sudety, łączące się geologicznie z górami Harcu, Szwarzwaldu, Wogezami, Ardenami. Na wschodzie ziem polskich ruchy górotwórcze hercyńskie nie mogły wywołać fałdowań, gdyż utwory sylurskie i dewońskie zalegały na stężonej już starej płycie archaicznej. Napięcia górotwórcze dały się tu jednak odczuć w postaci horstów, zapadlisk i przesunięć poziomych. Na skraju lądu, powstałego przez fałdowanie hercyńskie, tworzyły się w płaskich zagłębieniach wielkie moczary nadmorskie i torfowiska, których materiał roślinny otrzymujemy dziś w postaci węgla kamiennego, mianowicie w Zagłębiu Dąbrowskim, Krakowskim i Śląskiem. Większa część Polski pozostawała jeszcze lądem; podczas dolnego permu pewne, bardzo nieliczne, resztki osadów górno-permskich dopiero zdradzają wznowione posuwanie się morza naprzód, ku wschodowi. Ale ruchy skorupy ziemskiej nie ustają jeszcze i w permie, jakkolwiek powodują tu one raczej przemieszczenia i zmiany lokalne. Świadczy o tym działalność wulkaniczna, rozpoczęta w okolicach Krakowa jeszcze w tamtych czasach.