Odrębna historia Karpat

Pomijaliśmy dotąd Karpaty, gdyż ich historia geologiczna przedstawiała się inaczej, niż dzieje pozostałych obszarów Polski. W ciągu długich okresów paleozoicznych i mezozoicznych są one dnem morskim, w przeciwstawieniu do zmieniających się kolejno okresów lądowych i morskich całej pozostałej Polski. Już w środkowym triasie (wapień muszlowy) mamy oznaki, świadczące o tym, że ogólne obniżenie się skorupy ziemskiej w środkowej Europie stało w związku z wytwarzaniem się wielkiej geosynkliny alpejsko-karpackiej. Zasiąg jej obejmuje olbrzymie obszary od oceanu Atlantyckiego przez Pireneje, Apeniny, Alpy, Karpaty, Bałkany, Azję Mniejszą, Himalaje, Chiny do oceanu Spokojnego. Na całym tym obszarze szumiało dawniej wielkie morze śródziemne Tetys, którego nieznaczną resztką jest dzisiejsze morze Śródziemne. Ale na obszarze karpackim obniżenie dna morskiego nie jest bynajmniej równomierne. Zarysowują się na nim dwa odmienne obszary, dwie strefy facjalne. Jedna z tych dwóch serii złożona jest Z utworów typu środkowo-europejskiego, jak w pozostałych częściach Polski, druga zaś zawiera utwory głębokowodne typu południowego, zwanego alpejskim. Pierwsza z tych serii występuje dziś w grupie Czerwonych Wierchów w Tatrach, stąd też nazywać ją można wierchową, druga, wykształcona w reglach, nosi nazwę reglowej. W głębinowej serii reglowej nieprzerwanie tworzące się osady odznaczają się małym zróżnicowaniem i małą miąższością, natomiast przybrzeżne utwory nieckowe otrzymywały więcej osadu z lądu, dlatego też odznaczają się większą miąższością i większym zróżnicowaniem.

Pierwsze wydźwignięcia miały miejsce jeszcze w początkach okresu kredowego. W ogóle w tym czasie zaczynają się wytwarzać w skorupie ziemskiej napięcia, które są jakby przygotowaniem do ruchów górotwórczych, mających kulminację swego rozwoju w trzeciorzędzie. Siły górotwórcze wypychają fałdy karpackie od południowego zachodu i nasuwają je na starsze masywy przedmurza: trzony hercyńskie i płytę podolską, naruszając ich równowagę. Nie powoduje to wprawdzie powstania nowych pasm górskich, ale liczne pęknięcia w starszych już skonsolidowanych formacjach. Na Śląsku, podobnie jak i na Wołyniu, datują się z tego czasu wylewy magmy. Tworzą się całe linie uskoków, które przygotują system rowów na przyjęcie następnej transgresji morskiej. W tym czasie mamy już gotowe nieckowate zagłębienie Nidy, antyklinę jurską Krakowsko-Wieluńską i inne elementy składowych części późniejszej Polski.

Obszerny ląd stał się dostępny dla czynników denudacyjnych; deniwelacje na nim wzmogły działanie erozji, dostarczającej obfitego materiału na wypełnienie geosynkliny karpackiej. Jednak wydźwignięcia pewnych części dna geosynkliny naruszają istniejącą równowagę i dlatego równocześnie obniżają się pewne obszary lądowe, tym bardziej, że zostały już w znacznej mierze zrównane przez erozję w okresie dolno – kredowym. Jednocześnie masy wód rozlewają się szeroko po lądach, zapełniają wytworzone w nich zagłębienia i powodują transgresję. Jest to właśnie transgresja górno-kredowa.

Z końcem kredy i początkiem eocenu obszar Polski przechodzi w fazę lądową; dźwiga się teraz nie tylko dotychczasowy obszar geosynklinalny, lecz i ląd całego obszaru Europy środkowej; w ten sposób morze usuwa się daleko na północ i na południe, a nowo wyniesiony ląd podlega działaniu denudacji. Najwyższe szczyty tworzącego się łańcucha Karpat zaczynają się wynurzać w postaci szeregu wysp; w czasie trzeciorzędu podnoszą się one, to znów obniżają, ale później ilość ich i wielkość wciąż wzrasta, aż wreszcie cały archipelag zostaje całkowicie wydźwignięty wraz z podstawą i tworzy już jednolity łańcuch górski. Na początek oligocenu przypada w Polsce największy zasiąg morza górno-trzeciorzędowego. Tylko góry Świętokrzyskie, pasmo jury Krakowskiej, Podole i niektóre wyspy karpackie są wtedy lądem. Północne morze polskie jest wtedy płytkie, tylko w obszarze karpackim było ono głębsze, gdzie odnawia się geosynklina.

Osady morskie tych epok odznaczają się charakterem swego wykształcenia, wybitnie różnym w obszarze karpackim i w pozostałych częściach Polski. Na przykład eocen środkowy wykształcony jest w geosynklinie karpackiej w postaci wapieni numulitowych, właściwych morzom ciepłym. Poza tym osady eoceńskie odznaczają się cechami utworów mórz północnych. W Karpatach mamy flisz, jednostajny utwór piaszczysto-gliniasto-łupkowy, a na północ od nich paleogen jest już petrograficznie dość zróżniczkowany. Ale już w oligocenie środkowym morze to poczyna Zanikać na północy, a później i na południu. W miocenie Karpaty oddzielone są od wyżyn południowych wąską zatoką, która składa się z szeregu miskowatych zagłębień, a silne parowanie powoduje wysychanie tych zbiorników wodnych i osadzanie się w nich złoży soli i gipsu.

Opisana wyżej regresja eoceńska i transgresja oligoceńska są jakby rezultatem jakiegoś wielkiego kołysania w skorupie ziemskiej, raz w tę, to znów w odwrotną stronę. Ale zbliżamy się do czasów nowszych i w drugiej połowie trzeciorzędu – neogenie odbywa się ostatnia transgresja morska, po czym morze ustąpi z naszych obszarów, które pozostaną już lądem aż do dziś dnia. W miocenie morza pokrywały jeszcze dwa obszary w Polsce: rów podkarpacki, oddzielający Karpaty od przedmurza, oraz wielką synklinę bałtycko-polską. Południowe morze mioceńskie ograniczało Karpaty z północy, wdzierało się szeroką zatoką w dolinę dzisiejszej Nidy, tworząc na południowych stokach gór Świętokrzyskich szereg zatok i przylądków; podmywało wzniesienie wyżyny Lubelskiej i częściowo wkraczało w rozczłonkowania lądu podolskiego. Wschód oraz wyżyny południowe były już wtedy lądem stałym, podobnie jak Karpaty. Ruch górotwórczy Karpat najpierw spycha to morze na północ, a potem powoduje jego zanik, fałdy karpackie posuwają się jedna za drugą na północ, a napięta skorupa ziemi pęka, dając ujście nagromadzonej magmie: tworzą się wulkany po południowej stronie Karpat, a na polskiej stronie znamy z tych czasów wylewy andezytów pod Szczawnicą. Następujące po sfałdowaniu Karpat wydźwignięcie ich powoduje ostateczny zanik morza południowego, tz. sarmackiego. Jest ono właściwie już tylko wielkim jeziorem, ciągnącym się od Podkarpacia, przez Podole, aż ku stepom kaspijskim, zanika ustawicznie w kierunku południowo-wschodnim, pozostawiając w głębszych miejscach osady gipsowe, jak np. na Pokuciu. Równocześnie cofa się na północ morze z synkliny bałtycko-polskiej i w końcu pliocenu cała Polska jest już prawdopodobnie lądem, choć poruszenia kołyszące skorupy ziemskiej na naszym obszarze odbywały się jeszcze później.