Po dziesięciu latach wypełnił te oczekiwania pewien nadzwyczajny człowiek, trzeci syn Don Joao (Jana) I., Henryk, infant portugalski. Kanciasta, kwadratowa twarz Henryka mało mówiła o wewnętrznej wielkości jego, i tylko spokojny, jasny wzrok zwiastował wytrwałość w dojrzałych przedsięwzięciach. Nigdy wino nie przeszło przez jego wargi, które też nigdy od czasu jak szorstka broda je ocieniała,